21 sie 2015

Studenckie mieszkanie - poszukiwania

Każdy student potrzebuje swojego kąta. Niektórzy pozostają w domach rodzinnych - moim zdaniem szczęściarze. Inni starają się o miejsce w akademiku, szukają pokoju na stancji lub zbierają się w kilkuosobową ekipę i wynajmują całe mieszkanie. Tak postanowiłam i ja. Razem z przyjaciółką z liceum i parą znajomych zaczęliśmy poszukiwania. Był to burzliwy okres. Mieszkań do wynajęcia znaleźliśmy od groma. Po wstępnym przesiewie zostało nam ponad dwadzieścia. Postanowiliśmy kierować się tym, by na każdą z naszych uczelni było w miarę blisko, mieszkanie było ładne, no i najważniejsze - nie obciążało skromnego studenckiego budżetu.

W ten sposób wybraliśmy niecałe dziesięć mieszkań. Sukces! Kolejny etap - dzwonimy. Jako, że nie jesteśmy z tego miasta musiałyśmy umówić się z właścicielami i przedstawicielami jednego, konkretnego dnia. Udało nam się dogadać z czterema osobami. Trzy oferty nie były już aktualne. Jedna pani przedstawiciel miała do nas oddzwonić, niestety nie odezwała się już więcej. Z koleżanką stwierdziłyśmy, że zrezygnujemy z tego mieszkania.

Cztery mieszkania. Cóż, żadnej rewelacji. Miałyśmy nadzieję, że będzie ich trochę więcej, ale lepsze to niż nic. Od czegoś w końcu trzeba zacząć! Umówione na następny dzień szybko poszłyśmy spać, w końcu rano wyjazd...


Dotarłyśmy do miasta prawie godzinę przed pierwszą wizytą, a wczesnoporanne słońce już pokazuje swą moc. Na pół godziny przed umówionym spotkaniem zadzwoniłyśmy do właściciela. Pojawił się trochę po czasie. Przedstawił się i zaprowadził na 5 piętro jedenastopiętrowego budynku - całe szczęście, że winda działała ;) Mieszkanie od razu wpadło nam w oko. Jak na cztery osoby trochę ciasne, ale dalej wystarczające! Właściciel - świetny człowiek - opowiedział nam co nieco. Z mieszkania wyszłyśmy z wielkimi uśmiechami na twarzy. Czyżbyśmy znalazły idealne mieszkanie?

Drugi przystanek - blokowisko. Długie bloki, nudna okolica... A mieszkanie? Po babci - dosłowinie, w dodatku kwota za wynajem przekraczająca nasz budżet o ponad 100 zł. No i oczywiście wszystko przez przedstawiciela, któremu po podpisaniu umowy trzeba zapłacić... całą miesięczną opłatę. Tak więc podziękowałyśmy i powiedziałyśmy, że się zastanowimy. 

Trzecim miejscem była kamienica - mieszkanie świeżo po remoncie, śliczne, przestronne... ale ma tylko dwa pokoje oraz salon z aneksikiem kuchennym, dosłownie aneksikiem. No i troszkę drożej niż byśmy chcieli. Szkoda, na prawdę piękne.

Czwarte, i ostatnie, dwa bloki dalej od pierwszego. Czteropokojowe, ładne i duże. Gdyby była nas piątka dalibyśmy radę finansowo. Trochę tłoczno, ale dla tak pięknego mieszkania warto. Niestety nie dostosowane do studentów, wiele potrzebnych rzeczy trzeba byłoby kupić - biurka, łóżka... Kiepsko.

Stwierdziliśmy, że chcemy pierwsze mieszkanie, ale był mały problem. Była trójka chętnych. Właściciel poinformował nas o tym od razu - i bardzo sobie to chwialiliśmy, nic nie ukrywał. 

Dwa dni później koło godziny 14 dostaliśmy informację, że do 16 mamy dać znać, czy się decydujemy. Małe zebranie telefoniczne ze współokatorami, później z rodzicami i decyzja - bierzemy, drugiego takiego nie znajdziemy, Dzwonimy - potwierdzamy, że chcemy. Okej, właściciel oddzwoni z decyzją. Czekałyśmy z niecierpliwością. Kilkanaście minut poźniej, choć wydawało się, że czasu minęło dużo więcej, odbieramy telefon. Wiadomość jaka popłyneła z słuchawki sprawiła, że skakałyśmy z radości! Mieszkanie jest nasze! 

Jednak trzeba przyjechać w ciągu kilku dni by podpisać umowę rezerwacyjną. Dzięki temu ani my nie wystawimy właściciela, ani właściciel nas. Jako, że byłam jedyną osobą która była w stanie załatwić sobie wolne pojechałam jako przedstawiciel naszej czwórki. Dwa dni później zapakowałam rodziców w samochód i wybrałam się na kolejną przejażdżkę. Umowę podpisaliśmy, a mieszkanie od piętnastego września jest nasze! 

Już nie mogę doczekać się przeprowadzki!

________

Przepraszam, że taka długa przerwa w pisaniu, ale przeprowadzałam się z rodzicami - tak, tak dwie przeprowadzki w ciągu półtorej miesiąca! Do tego praca sezonowa i człowiek nie ma czasu dla siebie. 

Mieliście podobne przygody z poszukiwaniem miejsca zamieszkania na studia? Co wybraliście? Akademik, stancja czy mieszkanie studenckie?

7 komentarzy:

  1. Będąc na studiach po prostu trzeba spróbować życia w akademiku ;-) tak swoją drogą, gdzie studia?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja jakoś nie widzę siebie w takim miejscu ;) ale kto wie co życie przyniesie.
      W Poznaniu.

      Usuń
  2. Ja akademik na licencjacie i stancję na mgr wspominam super :-) Wszystkim życzę podobnych wrażeń i doświadczeń ;-) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja byłam w mieszkaniu 4 osobowym, a w tym roku przeprowadziłam się do kawalerki ;)
    W liceum mieszkałam w internacie - jeśli tam się dzieje co chce mimo wychowawców na dyżurach, to ja za akademik podziękuję ;)

    Miłych wrażeń na studiach ;) i nie zraź się praktykami!!

    OdpowiedzUsuń
  4. No te kombinacje z mieszkaniami. Później się ktoś wyłamie, bo kłutnia albo coś innego i jest problem. A na akademikach to samo przecież Ado adzik - to jest ich urok :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Pragmatic Play launches new studio in Romania - JTM Hub
    Pragmatic Play has announced 포항 출장안마 the studio is launching a new studio in 속초 출장샵 Romania. It has 과천 출장마사지 been 안동 출장안마 launched as a fully-fledged virtual reality (VR) 전라남도 출장마사지

    OdpowiedzUsuń