7 lis 2015

Pielęgniarka - zawód niezależny!

3. listopada 2015r. godzina 15:00 seminarium z podstawowej opieki.

Pierwsze zajęcia, które powinniśmy mieć zdecydowanie dużo wcześniej. Nasza doktorka, pracująca już wiele lat w zawodzie pielęgniarki, sprawiła, że każdy kto był na zajęciach poczuł się wyjątkowo. Oto rozmowa, którą odbyłam z bliską koleżanką... powiedzmy "Żuczkiem":
- Fajnie podbudowuje psychikę :) - napisała Żuczek na kartce
- Jest genialna, słucham i się uśmiecham! =) - opowiedziałam
- Lubię takich ludzi.
- Dobrze, że na nią trafiliśmy.
- To powinien być wykład OTWIERAJĄCY studia :P
- TAK! Każdego by przekonała!

Dokładnie moi drodzy tak piękna mowa, że każdy siedział z zapartym tchem i słuchał. Zaczęła od poinformowania, że bardzo nas lubi i że jesteśmy wyjątkowi, z jednego powodu - wybraliśmy tak ważny i potrzebny zawód jakim jest pielęgniarstwo.

Każdy z nas pewnie czuje, że to jest to! To jest zawód, który chcemy wykonywać. Pielęgniarka cechuje się empatią, dobrocią. Jest najlepszą przyjaciółką, siostrą, mamą i kochanką! Nie może jednak zapomnieć o tym by być odważną i potrafiącą się postawić kobietą (lub mężczyzną). Musi odznaczać się pewnością siebie i nie dać się wykorzystywać pacjentowi* ani tym bardziej lekarzowi, ponieważ zawód pielęgniarki jest zawodem NIEZALEŻNYM!

Pielęgniarka nie jest niżej w hierarchii od lekarza, jest mu równa. Po prostu obydwoje zajmują się inną stroną drogi prowadzącej do wyleczenia pacjenta. Lekarz leczy, przepisuje leki, zleca badania. Pielęgniarka pielęgnuje, dba o dobre samopoczucie i obserwuje. Nie pozwólcie sobą pomiatać. Praca powinna polegać na współpracy tych dwóch, nie na rozkazach. 

Nasza Pani doktor powiedziała nam jednak, że będzie nam przypominać "dotąd, a nie dalej". By nie zatracić się i nie poświęcić za bardzo siebie dla innych, ponieważ nie możemy zapominać o swoich potrzebach i zadaniach oraz odpowiedzialności, która może nad nami zawisnąć. Więc pamiętajcie moi mili, nie można zagubić się w poświęceniu dla drugiego człowieka. Empatia empatią, altruizm altuizmem, ale nie zapominajcie o sobie. O tym, jak lubicie przebywać z bliskimi, zapomnieć czasem o wszystkim podczas wypadu z przyjaciółmi na miasto. Czy o partnerze i życiu osobistym. 

Wszyscy wyszliśmy z tych zajęć z uśmiechem na ustach i potwierdzeniem tego, co myśleliśmy wybiarając te studia - to jest coś co chcemy robić, właśnie ze względu na naszą empatię i chęć pomocy drugiemu człowiekowi. To jest coś, co powinna nosić w sobie każda pielęgniarka i każdy pielęgniarz. Nie pozwólmy by za jakiś czas te, jakże ważne dla naszego zawodu, cechy wypaliły się w nas. Byśmy nie stali się pielęgniarkami z koszmarów pacjentów.


*Źle to ujełam, wykorzystałam za duży skrót myślowy, więc przepraszam i prostuję. Chodzilo mi o to, że pacjent może wykorzystywać to, że jest hospitalizowany i wymawiać się tym jak to jest obłożnie chory i wymagać czegoś co sam spokojnie mógłby zrobić, nie możemy na to pozwalać, a tym bardziej, że coś z tego mogłoby być swego rodzaju ćwiczeniem, dzięki któremu wróciłby szybciej do zdrowia - a w końcu na tym nam najbardziej zależy.
____
Spotkaliście na swojej drodze kogoś, kto upewnił Was, że to co robicie jest słuszne? A może nie potrzebowaliście takiego potwierdzenia?

32 komentarze:

  1. ja za to miałam uśmiech na twarzy gdy zobaczyłam nowy post! :D

    zupełnie się zgadzam z ty, co piszesz. za każdym razem gdy ktoś mnie pyta studia, plany pomaturalne a ja odpowiadam "pięlęgniarstwo", widzę dość nietęgą minę i standardowe pytanie: "jesteś pewna? zmarnujesz się. przemyśl to." czasem wole powiedzieć, że jeszcze nie wiem, niż narażać się kolejny raz na słuchanie tego samego. oczywiście, zdarzają się wyjątki od reguły i to one mnie podbudowują.
    i wlasnie te wszytskie pytania skłoniły mnie do tego, żeby przekonać się na własnej skórze, czy faktycznie jest tak tragicznie jak mówią. poszłam do szpitala na 2-miesięczny wolontariat (całe wakacje, od 8 do 14) i tylko się utwierdziłam w tym, że wybieram dobrą drogę. było wspaniale, mimo że głównie pomagałam wykonywać tzw. "brudną robotę". ale bardzo się z tego cieszę, w końcu przynosiłam komuś ulgę, a poza tym prędzej czy później bym na to trafiła.
    czasem nie warto słuchać innych, tylko głosu własnego serca. to naprawdę wspaniały zawód, w Polsce po prostu trochę niedoceniany.

    cieszę się, że tak często piszesz, dziękuję ci za to, nie mam sumie z kim pogadać na temat przyszłej drogi zawodowej, a tu są ludzie, którzy nadają na tych samych falach :D

    PS w książce "Bóg zawsze znajdzie ci pracę" jest świetny rozdział o pielęgniarkach właśnie, jeśli masz (macie) dostęp do tej książki to serdecznie polecam, również przypomina dlaczego wybieramy taką życiową drogę, a nie inną :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że czujesz taki zapał do tego :D oby nie zgasł i świecił jak najjaśniej!

      Usuń
  2. nie lubię nikogo sprowadzać na ziemię, ale niestety życie weryfikuje takie podniosłe teorie :) i jest to niestety bardzo smutne.. bo zanim zaczęłam studia to myślałam tak samo jak Ty, a teraz pracuję w zawodzie i mimo, że nie widzę się w innym zawodzie, to jednak okazuje się, że np. lekarze mają nas za głupie i niedouczone - tego nie zmienisz choćbyś zrobiła doktorat i habilitację ..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jednak warto o tym pamiętać, że to nie jest to co było kilkanaście czy kilkadziesiąt lat temu, gdy pielęgniarka była tylko do pomocy lekarza, teraz, fakt dalej większość robi ze zlecenia lekarza, ale jednak teraz pewne decyzje podejmuje sama, ponieważ należy to do zakresu jej obowiązków.

      Usuń
    2. jak zrobisz doktorat tez to niczego nie zmieni. Moja znajoma ma doktorat z pielęgniarstwa i zmieniło sie tylko to, że na oddziale zabronili do niej mówic pe "pani doktor", bo nie jest lekarzem. To dlaczego mówi się tak do panów lekarzy, którzy nie maja doktoratu?

      Usuń
    3. Nie słyszałam jeszcze o pielęgniarce z doktoratem, która zostaje w pracy na oddziale... Gdzie tu sens??? Po co???

      Usuń
  3. Niestety najwieksza pasje zabije realizm zycie samo wefikuje wypali sie wszystko kiedy nie masz za co rachunkow oplacic i co do gara wlozyc nie jestes w stanie utrzymac rodziny ani samej siebie
    Zyjesz zeby pracowac a nie jak wszyscy normalni ludzie do okola ktorzy pracuja aby zyc
    zycze wytrwalosci w postanowieniach ale zeby cos zmienilo sie kiedys musialabyscie juz o to walczyc teraz powodzenia

    OdpowiedzUsuń
  4. Czasem bardzo trudno zostawić pracę w pracy. Kiedy widzi się cierpienie, ból, śmierć. Trzeba ogromnej pracy, żeby nauczyć się dystansować, a nie zgorzknieć. Mnie się to nigdy do końca nie udało. Na szczęście, nie zdążyłam się zepsuć ;) Przez problemy zdrowotne wylądowałam w pracowni, gdzie mogę nadal zajmować się pacjentami, rozmawiać z rodzicami (pracuję z dziećmi) ale bez tej presji panującej w oddziale - gdzie braki personelu nie pozwalają na pełne, takie jak trzeba, wykonywanie zawodu. I codzienny kontakt z cierpieniem, czego nie mogłam się nauczyć znosić bez problemu.
    Pracuję od 2005 roku i mimo wielu chwil pełnych zwątpienia, nadal lubię swoją pracę ;) Jednak to rodzina jest dla mnie najważniejsza (co dla niektórych współpracowników bywa problemem :p)
    Życzę wytrwałości. I tylko o jednym pamiętaj, o czym wiele dziewczyn po studiach zapomina. Trzeba znać swoją wartość, ale trzeba też nauczyć się pokory. To bardzo ważne. Połączenie tych dwóch cech da mega mix :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. cieszę się, że mimo wszystko lubisz swoją pracę. dziękuję i życzę powodzenia w pracy,

      Usuń
  5. hehehe pamiętam te podniosłe wykłady jakie pielęgniarstwo jest wspaniałe i uważanie jako zawód zaufania społecznego. Nic bardziej mylnego. Kiedy studiowałam takie bajki słyszałam od pielęgniarek, które nie maja do czynienia z zawodem. Jestem od 4 lat w zawodzie i niestety po już po pierwszym miesiącu mojej pracy zmieniłam na ten temat zdanie. A to że pielęgniarstwo jest zawodem niezależnym hahahahaha koń by się uśmiał. Wszystko co robię muszę mieć podbitą pieczątkę od lekarza. Chyba że chodzi tu o dyżury nocne, bo wtedy działasz sama. Niestety dzwonienie do PANA DOKTORA jest tylko w ostateczności do jak możesz mu przeszkadzać kiedy on śpi. Mam nadzieję że już więcej nie usłyszę od mądrych koleżanek, że lekarza trzeba sobie wychować albo ja to bym za nim nie latała. Tylko niestety lekarze to grupa zawodową myśląca że są ponad wszystkim i wszystkimi i jak coś rzuca to ma być zrobione. A prawda jest taka, że jak byś coś źle zrobiła to nieliczni stanęli by w twojej obronie. "Pielęgniarka nie jest niżej w hierarchii od lekarza, jest mu równa". Zaczniesz pracować to sama poczujesz na swojej skórze jak jest. Nie ma co się dalej rozpisywać, trzeba iść dalej. A zawodu i tak bym nie zmieniła, BO KOCHAM TO CO ROBIĘ.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I o tym słyszeliśmy, że w realiach jest inaczej. Ale trzeba też wiedzieć jak powinno być, by starać się chociaż dążyć do tego co powinno być. W końcu nic nie zmienia się od tak. Czesto potrzeba wielu, wielu lat, ale nie chcę tracić nadziei, że jest możliwość zmiany. Nawet jeśli ta zmiana ma nastąpić gdy ja już będę starą babą, siedzącą w bujanym fotelu i patrzącą na kolejne pokolenia pielęgniarek, którym żyje się lepiej!

      Usuń
    2. Nurse Risa, pięknie to napisałaś - myślę tak samo! Jest, jak jest, bo pielęgniarki dają za wygraną i sie na to godzą. Tylko od nas zależy, czy to się kiedyś zmieni!

      Usuń
  6. Kochanką? niby w jakim wymiarze? Chyba za bardzo Cie poniosło słowo pisane.. Jeśli potrzebujesz porównań to polecam piękne (i w moim odczuciu zdecydowanie bardziej trafne) słowa Wirginii Henderson: "Pielęgniarka nierzadko staje się świadomością człowieka, który świadomość utracił. Ukochaniem życia dla samobójcy, nogą dla amputowanego, oczami tego, który świeżo utracił wzrok. Środkiem lokomocji dla noworodka, źródłem wiedzy i zaufania dla młodej matki oraz rzecznikiem tych, którzy nie chcą lub nie mogą mówić".
    Piszesz też, że pielęgniarka nie powinna dawać się wykorzystywać pacjentowi (...), ponieważ jest zawodem samodzielnym. Jedno i drugie to jest prawda, ale co razem to ma wspólnego? Samodzielność zawodu oznacza, że pielęgniarka podejmuje samodzielnie pewne decyzje dotyczące pielęgnowania, które są całkowicie autonomiczne.

    Trzymam kciuki za zapał, oby nie zgasł przy pierwszym (prawdopodobnie brutalnym) zderzeniu z rzeczywistością zawodową! Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słowa o przyjaciółce, kochance i mate oraz większość tego co tu czytacie, usłyszeliśmy z ust naszej wykładowczyni, nie podwałam ich w cudzysłowie, ponieważ nie przytaczałam wszystkiego dosłownie. Masz racje, słowa które przytaczasz są piękne i bardzo, bardzo trafne. Ja jednak opisywałam to co usłyszeliśmy na zajęciach oraz trochę to co sama odczuwałam po tym wykładzie. Masz racje co do zdania, o pacjencie i zawodzie samodzielnym. Źle to ujełam, wykorzystałam za duży skrót myślowy, więc przepraszam i prostuję. Chodzilo mi o to, że pacjent może wykorzystywać to, że jest hospitalizowany i wymawiać się tym jak to jest obłożnie chory i wymagać czegoś co sam spokojnie mógłby zrobić, nie możemy na to pozwalać, a tym bardziej, że coś z tego mogłoby być swego rodzaju ćwiczeniem, dzięki któremu wróciłby szybciej do zdrowia - a w końcu na tym nam najbardziej zależy.

      Usuń
  7. Tekst pełny pozytywnej energii! U mnie jest to samo, studiuję na pierwszym roku pielęgniarstwa i wszystko wygląda tak pięknie. Jestem pełna ideałów i wiem o tym. Wiem, że rzeczywistość nie jest taka cudowna, jak o niej się wypowiadają wykładowcy, którzy pokazują nam wzory jak np. sławna Florence Nightingale itd. Mam nadzieję, że kiedy skonfrontujemy wiedzę teoretyczną z rzeczywistością, to dalej będziemy dążyły do polepszania rzeczywistości naszego zawodu. Według mnie od nas zależy wizerunek naszego zawodu, który budujemy przez nasze nastawienie do niego a w skutkach w każdym kontakcie z pacjentem.
    Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę wszystkiego dobrego! :-)

    OdpowiedzUsuń
  8. O Twoim poście słów kilka...
    Każdy przedmiot, nawet wydawałoby się, że najnudniejszy, przedstawiony przez wykładowcę pełnego pasji, potrafiącego dotrzeć do studentów może stać się naprawdę ciekawy ;) Wiem z doświadczenia.
    Ideały masz piękne...i dobrze! Tylko mam wrażenie, że niestety polska ochrona zdrowia nie nadąża za "trendami" światowymi...i tu w Polsce nie zawsze jesteśmy traktowane jako zawód niezależny, osoby z wykształceniem wyższym... zdarzają się nawet pacjenci, którzy są w szoku, że teraz to studia pielęgniarkom wymyślono...
    I ostatnie...ucz się, ucz ;) Dla siebie i dla pacjentów. Aczkolwiek podejrzewam, że jak będziesz szła do pierwszej pracy (jak ja teraz) to i tak będziesz miała wrażenie, że pomimo ukończonych studiów to i tak bardzo mało wiesz i nie do końca jesteś przygotowana do pracy w polskiej rzeczywistości...
    Pozdrawiam i życzę powodzenia - świeżo upieczona mgr pielęgniarstwa ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo pielęgniarstwa uczymy się przede wszystkim przez doświadczenie. Owszem, teoria jest potrzebna, od czegoś w końcu trzeba zacząć ;) Jednak najważniejsza jest praktyka.
      Ja nie mam studiów, jestem ostatnim rocznikiem studium pielęgniarstwa. I do pracy poszłam naprawdę dobrze przygotowana, większość rzeczy mogłam od razu robić, bo, po prostu, potrafiłam. Ale na praktykach miałyśmy zawsze instruktorkę, która miała czas dla każdej z nas - to bardzo wiele nam dało.

      Usuń
  9. Co jest przykre, a co obserwuje na swoich studiach pielęgniarskich to fakt, że niewiele osób mówi w ten sposób o pielęgniarstwie co ty. To, że pielęgniarka pracująca od wielu lat może być zgorzkniała to rozumiem, ale owe odczucia udzielają się młodzieży - większość osób na moich studiach wypowiada się negatywnie w kontekście swojej przyszłej pracy. Jeśli naprawdę tak myślą, to po co tu są? A może wcale tak nie myślą, tylko powtarzają za starszymi, nie chcąc spotkać się z takim odzewem jak ty tutaj na blogu, ulegają presji społecznej. Na szczęście są wyjątki jak twoja pani doktor. Ja tutaj przytoczę słowa mojej doktor od filozofii i etyki zawodu pielęgniarki - ,,jeżeli pielęgniarki nie zaczną traktować same siebie dobrze to nikt nie będzie ich tak traktował'' Za zmianą w naszym myśleniu pójdą zmiany w innych. Jeżeli pielęgniarki na całym świecie mogą być szanowane to my też możemy. Więc nie trać zapału, tych zgorzkniałych słuchaj, ale z przymrużeniem oka. Mi udało się poznać wiele fantastycznych osób, które potrafią z tego zawodu zrobić pasje, a przy tym świetnie zarobić i to ich wolę słuchać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ,,jeżeli pielęgniarki nie zaczną traktować same siebie dobrze to nikt nie będzie ich tak traktował'' - nic dodać, nic ująć...

      Usuń
  10. Dziewczyny (i chłopaki)! Z perspektywy osoby pracującej już parę lat mogę wam powiedzieć, że od ideałów i wielkich słów wolałabym więcej praktycznego, profesjonalnego, zachodniego podejścia do zawodu pielęgniarki, tj. komunikację, pracę w zespole terapeutycznym, większą samodzielność zawodową i większe uprawnienia, hierarchię w zawodzie- w zależności od poziomu wykształcenia i doświadczenia. Nie można narzekać, na przestrzeni lat wiele się zmieniło, ale wciąż jeszcze w oczach pacjentów i lekarzy jesteśmy uważane za służbę z powołaniem. Powiedzmy to sobie jasno i wyraźnie- nie jesteśmy służącymi, matkami, kochankami (o zgrozo!) czy innymi przyjaciółkami, jesteśmy po to, aby asystować człowiekowi w chorobie, nie robić za niego, nie służyć (poda mi pani to, a poda mi pani tamto) nie głaskać, a być w razie potrzeby ze swoją wiedzą i umiejętnościami. Edukować chorego i robić wszystko żeby był jak najbardziej samodzielny, żeby radził sobie z chorobą i potrafił z nią żyć. Empatia to też modne słowo na tych studiach, ale nikt nie mówi o tym jak radzić sobie z tym, z czym na co dzień mamy w pracy do czynienia. Potrzebujemy regularnych superwizji- rozmów z psychologami, rozmów o naszej pracy, o relacjach z pacjentami i pozostałymi członkami zespołu, potrzebujemy wsparcia bo nie jesteśmy supermankami i nie o to chodzi, żebyśmy dźwigały całe zło tego świata na swoich barkach (wiem, że niektóre kobiety to uwielbiają). Czas skończyć z retoryką świętej siostry męczennicy! Nie będą nas szanować jeśli same nie zmienimy podejścia. Nie bawcie się dziewczyny w matki, żony czy przyjaciółki pacjentów- to perwersyjne i nadużywające i dziwię się, że wykładowcy używają takich niestosownych porównań. Praca na przeniesieniu czy przeciwprzeniesieniu to zabawa dla doświadczonych psychoterapeutów, my możemy dać wsparcie, wysłuchać, pocieszyć czy opierdzielić jak trzeba, ale nie mamy narzędzi do tego, żeby radzić sobie z podejmowaniem roli matki, ojca czy innej bliskiej dla chorego osoby. Pamiętajcie o sobie, chrońcie siebie, nie pracujcie ponad siły, niech praca nie będzie waszą jedyną pasją, sił musi wystarczyć na całe życie, nie warto wypalić się już na samym początku:D

    OdpowiedzUsuń
  11. Wstrzymaj się z takimi postami do czasu aż odbędziesz pierwsze praktyki w szpitalu :). Jako studentka nie będziesz miała nic do powiedzenia. Nie będę Cię straszyć, sama zobaczysz jak jest, w wielu kwestiach zmienisz zdanie. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  12. A wiecie co najbardziej wypala?? wypłata...

    OdpowiedzUsuń
  13. Proponuje ci abys po studiach i po podjeciu pierwszej pracy przynAjmniej po roku przeczytala droga studentko pielegniarstwa to co napisalas o ideach o tymdo czego powinnysmy dazyc jak sie nie zapomniec i oddzielic zycie zawodowe od prywatnego jak wyglada praca w zespole pielegniarskim bo niestety jest wiele .......ale......sama zobaczysz i jesli po tym czasie potwierdzisz te slowa to gratuluje bedziesz cudowna pielegniarka tego zycze abys zawsze dostrzegala piekno zawodu mimo ze wiele z kolezanek bo fachu podlizy ci swinie nie beda mile, pacjenci beda potrafili cie zezwac od roznych a ty dalej ze spokojem i dobrocia a takze wspolczuciem bedziesz go myc gdy sie zabrudzi..........pozdrawiam i zycze powodzenia......-jedna z tych ktora nie poddala sie i moje motto to ja jestem dla nich a nie oni dla mnie

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj:) Bardzo Cieszę się że powstał ten blog. Również jestem na pierwszym roku pielęgniarstwa. To że uwielbiam prace z pacjentami odkryłam pomagając w domu opieki pacjentom - jako wolontariuszka przez 3 lat. Piękne a zarazem momentami ciężkie doświadczenia. Ale odkryłam że uwielbiam to. Wiec któregoś dnia uświadomiłam sobie że te parę lat dużo mnie na uczyło i nie wyobrażam sobie innej pracy w przyszłości. Dlatego podjęłam dalszy krok - Poszłam do Zespołu Medycznych Szkół Policealnych - Opiekun Medyczny :) Dzięki temu na praktykach a było ich dużo każdy oddział w szpitalu dodawał mi więcej zapału i utwierdzał że nie pomyliłam się. Więc obecnie jestem na Pielęgniarstwie- momentami jest ciężko ale nie podam się :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Kiedy nowy post? Napisz coś błagam :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zastepca ordymatora oddzialu na ktorym pracuje jakies 6 lat temu wyglosil opinie idealnie obrazujaca co wiekszosc lekarzy mysli o nas, pielegniarkach. "Pielegniarka powinna umiec tylko czytac, pisac i liczyc." Zasmialam sie kpiaco a nasze relacje sie ochlodzily z czego jestem bardzo zadowolona. Taka jest wiekszosc lekarzy niestety, nawet jak dobrze to maskuje pod plaszczykiem humoru i uprzejmosci.

    OdpowiedzUsuń
  17. Jestem pielęgniarką środowiskową na własny kontrakcie 17lat. Wykonuję wolny zawód. Myślałam jak WY młodzi. Obecnie przy reformie POZ dokonywany jest zamach na wolny nasz zawód. Chcą utworzyć zespoły LEKARSKO-pielęgniarskie w którym koordynatorem będzie lekarz. Tyle zostało z naszej NIEZALEŻNOŚCI.

    OdpowiedzUsuń
  18. To wszystko ma całkowicie sens i jak najbardziej warto przeczytać. Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  19. Moim zdaniem zawód pielęgniarki powinien być bardzo szanowany, ponieważ to osoby, które mają sporą wiedzę i zawsze pomagają pacjentom. Szczególnie powinno się szanować opiekunki osób starszych. Nawet nie macie pojęcia, jak ich praca jest ciężka na co dzień. Przykładowo możecie sprawdzić sobie oferty pracy w tym miejscu https://www.carework.pl/praca/opieka-niemcy/

    OdpowiedzUsuń